Biznes

„Zbierz to sam”. Wszystko, co można robić w sadzie, a nie przerazi gospodarza, czyli na ratunek sadownictwu

Niezwykłą popularnością cieszy się portal MyZbieramy.pl , który umożliwia „zwykłemu konsumentowi” skorzystanie z inicjatywy samodzielnych zbiorów. Na portalu (bezpłatnie) ogłaszają się rolnicy i sadownicy, którzy zapraszają do siebie indywidualnych zbieraczy. Po wcześniejszym umówieniu się można przyjechać np. z rodziną i samodzielnie zebrać warzywa i owoce, płacąc za kilogram stawkę najczęściej sporo niższą niż w sklepie. Zapisy na czereśnie czy truskawki w wielu miejscach zakończyły się błyskawicznie, a telefon nie przestaje dzwonić.

Jest to świetny przykład inicjatywy powstałej z obserwacji – zapotrzebowania sadowników, walczących z niskimi cenami skupu plonów i brakiem pracowników (szczególnie w sytuacji zamkniętych granic), oraz potrzeb konsumentów, których nie przyciąga jedynie niska cena, ale możliwość spędzenia czasu z rodziną w oryginalny sposób i np. pokazanie dzieciom, „skąd się bierze jedzenie” czy jak ciężkiej pracy wymaga uprawa. Wiele miejsc umożliwia też np. kontakt ze zwierzętami gospodarskimi, piknik, lub jak w jednym z ogłoszeń – „wszystko, co można robić w sadzie, a nie przerazi gospodarza”. Rewelacja.