Rynek książki w Polsce należy do najbardziej poszkodowanych przez lockdown. Według szacunków Biblioteki Analiz, obroty wydawców oraz księgarzy mogły w okresie pandemii spaść nawet o 50%. Pomimo rosnącej popularności sprzedaży przez internet, w tej branży nadal gros wolumenu generują sklepy stacjonarne, które w większości zostały zamknięte w okresie obowiązywania najsurowszych obostrzeń.
W tym trudnym czasie Allegro, Legimi i Lubimyczytać.pl wyszły z innowacyjną inicjatywą, jaką było przeprowadzenie Wirtualnych Targów Książki – BookTarg. Impreza „odbyła się” w dniach 21-24 maja, zastępując odwołane festiwale i stacjonarne targi, a także pomagając promować nowości wydawnicze.
Nie wiemy jakich efektów spodziewali się organizatorzy, ale wygenerowane liczby pokazują, że w tego typu przedsięwzięciach tkwi ogromny potencjał, trudny do osiągnięcia za pomocą „tradycyjnych” imprez.
Na wirtualnych targach wystawiło się 80 wydawnictw. Przez cztery dni BookTarg odwiedziło 600 tysięcy czytelników, czyli liczba niewyobrażalna dla imprez organizowanych w „tradycyjny” sposób (dla porównania, Warszawskie Targi Książki w roku 2018 odwiedziło nieco ponad 80 tysięcy gości). Nowych właścicieli znalazło 163 tysiące książek. Bestsellerem były… przygody Pucia, które o palmę pierwszeństwa walczyły z „Niesamowitymi Przygodami Dziesięciu Skarpetek” Justyny Bednarek. Podczas targów odbywały się spotkania autorskie. Największe z nich przyciągnęło… 100 tysięcy widzów. Takim audytorium mogą pochwalić się Katarzyna Bonda i Bogdan Lach. W sumie odbyło się 36 spotkań tego typu.
Wnioski? Na poprzedniej stronie piszemy o letnich festiwalach filmowych, które przenoszą się do online’u. BookTarg pokazuje, że przy umiejętnej organizacji i dobrych pomysłach, może to być „strzał w dziesiątkę”. Również dla tych marketerów, którzy w porę dostrzegą, że online’owe imprezy masowe to fenomen o skali trudnej do pominięcia!