Tygodnie i miesiące spędzone we własnych domach sprawiły, że miliony osób na całym świecie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, zapragnęło „wyrwać się” choć na chwilę ze swoich czterech ścian. Pomimo tego, że pandemia jest nadal w trendzie rosnącym, wakacje mają swoje niezmienne prawa, zaś serwisy takie jak Airbnb notują powrót klientów do swoich usług. Zmieniają się jednak wyraźnie ich preferencje. Jak przyznaje Brian Chesky, współzałożyciel oraz CEO Airbnb, widać pewne wyraźne (i do tego, zupełnie logiczne!) trendy:
DŁUŻEJ NIŻ KRÓCEJ– ponieważ pracę zdalną można wykonywać wszędzie tam, gdzie jest dostęp do sieci, dotychczasowy reżim (wyjazd w piątek, powrót w niedzielę) przestaje mieć rację bytu. W efekcie, wiele osób decyduje się na wyjazdy dłuższe niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet takie trwające miesiąc i dłużej.
PRACA & PRZYJEMNOŚĆ– dawny podział na wyjazdy „służbowe i prywatne” również przestaje być tak wyraźny. Jak bowiem nazwać wyjazd, podczas którego pracuje się przez osiem godzin każdego dnia, by po zamknięciu komputera udać się na plażę albo spacer po okolicznym parku narodowym?
LEPIEJ BLIŻEJ NIŻ DALEJ – większość wyjazdów realizowanych obecnie przez Airbnb to dystans max 200 mil (ca. 380 km). Czyli, dokładnie tyle ile duża część samochodów jest w stanie przejechać na jednym tankowaniu. Oczywistą konsekwencją tego jest również to, że na popularność zyskały podróże własnym samochodem, zaś spadły trasy międzynarodowe, realizowane samolotami.
LEPIEJ DYI NIŻ ALL INCLUSIVE– na popularności zyskują noclegi zapewniające odpowiedni „social distancing”. Nawet jeżeli oznacza to mieszkanie w domku i konieczność gotowania samodzielnie posiłków (co dla nas nie jest problemem, ale dla wielu np. Amerykanów może być ogromną odmianą od codzienności).
LEPIEJ W PARKU NIŻ W MIEŚCIE – „boom” na zwiedzanie Parków Narodowych? Jak najbardziej, szczególnie, że na znaczeniu mocno spadły popularne „miejskie” destynacje, które obecnie kojarzą się z tłokiem i rosnącym zagrożeniem epidemiologicznym.
