Inspiracje

Uczmy się hackować nasz system operacyjny

Z Patrycją Sławutą, psycholożką społeczną i założycielką SelfHackathon, rozmawiała Ewa Zakrzewska, Innovation and Curiosity Leader Publicis Groupe.

Ewa Zakrzewska: Nowoczesne i skomplikowane technologie coraz głębiej wkraczają w nasze życie. Nie widzimy jednak, że sami jesteśmy bardzo zaawansowanym systemem. Opowiedz proszę na początek czym jest H:OS czyli ludzki system operacyjny – skąd się wziął, co się na niego składa i jak możemy go programować.

Patrycja Sławuta: W ciągu 300 000 lat ewolucji jako homo sapiens wypracowaliśmy system, który pozwolił naszym przodkom i nam przetrwać. To jest coś, co łączy wszystkie ludzkie istoty. H:OS to metafora, której używamy ponieważ ludzie zazwyczaj nie są zainteresowani psychologią. Szczególnie niezainteresowani nią byli inżynierowie, kiedy pracowałam w Dolinie Krzemowej. Wymyśliliśmy więc to określenie, żeby otworzyć głowy inżynierów właśnie na psychologię i pokazać, że oni programują nas (jako użytkowników), ale jest też coś, co zaprogramowało wcześniej ich. A to co zaprogramowało ich i nas wszystkich to była właśnie ewolucja.

Ludzki system operacyjny ma 4 części i jest to tak naprawdę kompilacja 4 wielkich działów psychologii:

  1. Głowa, czyli software, to jest kognitywistyka, procesy myślowe, różne biasy, uprzedzenia czy schematy myślowe, które mamy
  2. Serce, czyli taka trochę elektryka, która aktywuje cały system (pozytywnie lub negatywnie, ucieczka od czegoś albo dążenie do czegoś), to jest dział emocje i motywacje
  3. Ciało, czyli hardware, to jest psychofizjologia (jak nasze ciało wpływa na nasz umysł i vice versa). Tak jak telefon ma hardware, jeżeli ten się zepsuje to najlepszy software nie pomoże
  4. Sieć społeczna, to jest psychologia społeczna. Wiemy z badań, że to jacy jesteśmy jest trochę wypadkową osób, z którymi spędzamy czas – zaczynając od najbliższych, rodziny, przez przyjaciół, znajomych, aż po społeczeństwo i kulturę.

I tak jak z kupieniem nowego telefonu dostajemy nowy system operacyjny, którego za bardzo nie możemy zmieniać, tak i my na świat przychodzimy z takim systemem. Na początku to inni nas programują – rodzina, kultura, religia, płeć, wydarzenia, na które nie mamy wpływu. Potem, jak już jesteśmy starsi, możemy trochę ten system ulepszać (albo nie). Ważne jest to, że w H:OS wszystkie elementy muszą działać i muszą współpracować, by on się aktualizował i rozwijał – głowa sprzężona z sercem, z ciałem i naszą siecią społeczną. Jeżeli na przykład tylko chcemy czegoś, ale za tym nie idą żadne zmiany w zachowaniu, to szanse na powodzenie są zdecydowanie mniejsze.

EZ: Pandemia, cała sytuacja, z którą mierzymy się już od roku ma duży wpływ na system, o którym opowiadasz. Wszyscy chcielibyśmy, żeby to się niedługo skończyło. Pojawia się jednak coraz więcej głosów mówiących, że nie wrócimy to stanu (normalności), który znamy sprzed marca 2020. W jaki sposób te wszystkie zmiany, wyzwania z ostatniego roku, wpłyną na nas na stałe?

PS: Nie ma jednej odpowiedzi, jednej wizji tego co się może wydarzyć. Tu schodzą się cztery elementy: duży, ostry i przedłużony stres, który odczuwa wiele osób, długa niewiadoma/niepewność, której nie lubimy jako ludzie, i żałoba – indywidualna, ale wiele badań pokazuje również tę kolektywną. Te trzy elementy są zwielokrotnione przez czwarty – dystans społeczny. Lockdowny powodują, że nie mamy kontaktu z innymi, a jesteśmy przecież istotami społecznymi. Z jednej strony to może być bardzo złe, widzimy wyraźnie negatywne efekty, ale z drugiej obserwujemy powstawanie wielu ciekawych rzeczy. Mamy przewartościowanie w ważnych sferach życia. Zaczynamy zwracać uwagę na zdrowie fizyczne, zdrowie psychiczne. Doceniamy wagę kontaktu społecznego, wagę dotyku – nagle widzimy jak bardzo nam go brakuje, jak ważny jest dla naszego poczucia bezpieczeństwa i komfortu. Szesnaście różnych emocji może być odbieranych przez sam dotyk. W Nowym Jorku nie można już podobno zaadoptować psów, bo nie ma żadnych „wolnych”, wszystkie znalazły dom w ciągu ostatniego roku. Psy, koty, inni ludzie, do których możemy się przytulić, tak bardzo tego potrzebujemy.

EZ: Bezpośrednie relacje między ludźmi zmieniły się na wielu poziomach, na które jeszcze warto zwrócić uwagę?

PS: Ciągle jest wiele spekulacji na temat tego jak będzie wyglądała przyszłość – czy pandemia się skończy, czy będzie się powtarzała. Sporo ludzi zauważa, że żyjemy w pracy – widzimy, że to nie tylko przeniesienie pracy do domu. I to jest całkiem niebezpieczne. Cały rytm bycia razem i bycia osobno został zakłócony. Wielu psychologów rodziny zwraca uwagę, że znalezienie równowagi miedzy tymi dwoma stanami jest bardzo ważne. Ciągłe bycie razem może być bardzo męczące. Ciągłe bycie osobno to tęsknota. Teraz trzeba znaleźć nowy rytm. Wcześniej był on nadawany w sporej części przez pracę w systemie 9-17 w biurze. Przez pracę z domu to się zmieniło. Ważne są bardzo rytuały przejścia – od „ja w pracy” do „ja w domu”. Przed pandemią załatwiała nam to droga do i z biura. W czasach pracy i życia w tym samym miejscu powinniśmy stworzyć nowe rytuały, które pozwolą nam to oddzielić.

Dużo mówi się też o tym, że zmieni się w ogóle sposób w jaki pracujemy. W Australii, gdzie teraz mieszkam, kończą się ograniczenia i można wracać do biura. Sporo ludzi mówi jednak, że tego nie chcą. Pasuje im model 2 dni w biurze, 3 dni w domu i bardzo wiele firm dostosowuje model pracy do tego. Badania pokazują, że w przypadku dopracowywania, kontynuacji projektów bez problemu można to robić z domu, ale nowe idee, kreatywność, zderzanie pomysłów dzieją się, kiedy ludzie są w przestrzeni wspólnej.

EZ: Wiele z naszych mocno utrwalonych nawyków zostało zmienionych, co to dla nas oznacza?

PS: Bardzo ciekawe jest obserwowanie co się dzieje z nawykami – tworzymy nowe, a zapominamy o tych z czasów przed pandemią. Niedawno jeden ze znajomych powiedział mi, że nie pamiętał jak się używa biletów w komunikacji miejskiej. Przestajemy czegoś używać, z czegoś korzystać i okazuje się, że to zanika jak nieużywany mięsień.

Musimy też widzieć, że świat ma (co najmniej) dwie prędkości – tutaj w Australii mieliśmy 2 tygodnie lockdownu, w tej chwili życie już toczy się normalnie. Jak dzwonię do Polski, to słyszę, że rodzina, znajomi boją się wychodzić z domu. Nawet trudno mi wyobrazić sobie odczucia z tym związane. Kiedy ja po dwóch tygodniach zamknięcia poszłam do restauracji, to się wzruszyłam na widok ludzi. A jak to będzie po zdecydowanie dłuższym czasie odosobnienia? Na pewno dzisiaj wyraźnie widzimy, jak bardzo społeczni jesteśmy.

Wiele rzeczy uważaliśmy za pewnik, a nagle zostały nam odebrane. Obserwowanie teraz jak działa nasz system operacyjny na bardzo podstawowym poziomie może być bardzo ciekawe. To może być najlepsza okazja do wejrzenia w samą i samego siebie.

EZ: Jak możemy wykorzystać to co wiemy o nawykach do tego, żeby pomóc sobie, swoim bliskim, swojemu otoczeniu?

PS: Wiemy, że mózg potrzebuje dwóch rzeczy: ruchu i nowości. Ruch jest bardzo ważny. Zrezygnowanie z niego, brak ćwiczeń to jak branie depresantów. Mnóstwo badań pokazuje jak ważny jest dla tworzenia nowych połączeń nerwowych. Kiedy wpadamy w stan otępienia, emocjonalnej spirali w dół, to mocniejszy wysiłek fizyczne będzie sposobem na wyrwanie się z tego odrętwienia. Drugim elementem, który mózg lubi, jest nowość. Przez cały czas skanujemy otoczenie, obserwujemy środowisko w poszukiwaniu czegoś nowego. Teraz kiedy dni wydają nam się takie same, ciągły Dzień Świstaka, pomoże nam zwracanie uwagi na to co jest nowe. I nie chodzi raczej o nowy serial na Netfliksie (bo to jest sytuacja, w której to my jesteśmy hackowani), a raczej nowe wyzwania, coś nowego co się dzieje za oknem, zmieniająca się przyroda, nawet nasz oddech. To są dobre sposoby, żeby nasz system trochę uspokoić i złapać to, co jest naszym najrzadszym zasobem naturalnym, czyli naszą uwagę. Poszukiwanie zdrowej nowości i ruch to są nawyki, na które powinniśmy zwrócić teraz szczególną uwagę.

EZ: Mamy dużo pracy, jesteśmy w oddaleniu od siebie więc nie jesteśmy w stanie szukać odprężenia w kontaktach z innymi, czy przyjmować od nich dobrej energii. Jak organizacje mogą pomagać pracownikom dbać o kondycję i odporność psychiczną? Bo przecież ta sytuacja nie zmieni się w najbliższej przyszłości.

PS: Przez ten ostatni rok mieliśmy szansę poznać się bardziej jako ludzie niż tylko jako pracownicy. W niektórych firmach na spotkaniach pokazują swoje mieszkania, swoje otoczenie – to jestem ja, to jest moja ścianka ze zdjęciami, tutaj sobie tańczę i tak dalej. To jest fajne, bo na chwilę zaprasza się innych do swojego świata. Na samym początku jak zaczynaliśmy pracę w domach, to sporą uwagę zwracało się co widać za daną osobą. Niektórzy mieli po prostu białe ściany, ale u niektórych były półki z książkami, rośliny, drzwi do innej części mieszkania.

Wiele firm robi regularne rozmowy o sukcesach, ale też z czym sobie nie radzimy, z czym jest ciężko i czego się nauczyliśmy. W czasie pracy pojawiły się nowe tematy, nie tylko sprawy zawodowe, ale też na przykład o tym co się działo w weekend.

Byłam ostatnio na wykładzie o tym jak muzyka i dźwięki wpływają na mózg i dobrostan. Okazuje się, że wspólne śpiewanie, czy słuchanie muzyki bardzo synchronizuje grupę. I znam kilka przykładów, między innymi w Australii, gdzie firmy zajmujące się wydobywaniem złóż, czyli dosyć ciężką, można powiedzieć męską pracą, w których pracownicy regularnie razem śpiewają w chórze. Tańczenie, podrygiwanie wspólne też bardzo dobrze działa. Aktywności, które synchronizują ruch, oddech, ton nie tylko nas łączą, ale również uspokajają nasz system nerwowy i podwyższają naszą odporność. Jest sporo badań pokazujących jak oksytocyna wpływa na nasz układ immunologiczny. A dobrą rzeczą, która mam nadzieję zostanie z nami po pandemii, jest zdanie sobie sprawy jak ten układ jest ważny. Coraz lepiej też widzimy, że ta odporność, to nie jest coś co sobie działa, jest niewidoczne i nieuchwytne, ale jest cała masa rzeczy, które na nią wpływają: jak blisko jesteśmy z innymi, jakie emocje odczuwamy. Niektóre emocje sprawiają, że system immunologiczny jest silniejszy, bardziej zaradny, a inne (jak np. wstyd, izolacja społeczna) osłabiają jego działanie. To jest biologia i psychofizjologia – wpływ emocji na nasz system odpornościowy.

EZ: A jak tę wiedzę o działaniu ludzkiego systemu operacyjnego możemy wykorzystywać do budowania doświadczeń jakie ludzie mają z markami?

PS: Przejdźmy po kolei przez elementy H:OS. Zaczynamy od głowy – wiemy, że mamy około70 000 myśli dziennie, z czego zdecydowana większość (85-90%) to są myśli powtarzające się. Wsłuchanie się w opowieści, narracje, które istnieją w naszych głowach, wyłapanie określonych (często powtarzających się) zwrotów i słów, pozwala stworzyć mapy psychiczne/myślowe danej osoby. Bardzo ładnie wykorzystała to marka Dove w swojej komunikacji „Real Beauty”. Pokazali co tak naprawdę kobiety o sobie myślą – ten rozdźwięk między inspiracjami, a tym jak same się opisują (i na tej podstawie ktoś je rysuje). Podobną kampanię robiliśmy w Australii dla branży finansowej. Wzięliśmy na warsztat poczucie wstydu związane z sytuacją finansową – to co pokazujemy innym, a to jaki dialog wewnętrzny prowadzimy przez cały czas, to są często bardzo różne rzeczy. Cała masa firm próbuje zagłuszyć to co ich obecni i potencjalni klienci myślą. My staraliśmy się przełamywać tabu związane z finansami. I wydaje mi się, że przełamywanie tabu to będzie w wielu branżach ciekawy kierunek dla marek.

Popatrzmy teraz na serce – ono pokazuje nam mapę niespełnionych potrzeb. W psychologii mówimy, że właściwie wszystko jest potrzebami. Jako ludzie często mamy problem z dokładnym określeniem czego potrzebujemy i zdarza się, że wypełniamy to miejsce czymkolwiek. Całe nasze zachowanie to jest w sumie uciekanie od bólu i kierowanie się w stronę przyjemności. A największy ból jaki mamy to jest to, co się dzieje wewnątrz – strach, wstyd, niepewność. I to co robi większość firm, to jest granie właśnie na tym – sprzedają nam pewność albo przynajmniej jakąś jej formę.

Jeżeli myślimy o roli ciała to musimy zwrócić uwagę na nawyki. W psychologii mówimy, że najlepszym predyktorem zachowania w przyszłości są nawyki i zachowania w przeszłości. Zrozumienie mapy nawyków, jak jeden wpływa na drugi i znalezienie momentów i miejsc, które mogą się zmienić mogą być bardzo pomocne dla tworzenia komunikacji i doświadczeń marek.

I ostatnią rzeczą są nasze sieci społeczne, sieci wpływu. Robimy teraz dużą kampanię dla baterii słonecznych i okazje się, że najlepszą prognozą, czy ktoś sobie kupi taką instalację jest to, czy jego/jej sąsiedzi już ją mają. Im większy stopień niepewności w danym obszarze tym większa szansa, że podejmiemy decyzję taką, jak podjęli nasi znajomi. Kluczowe jest więc zrozumienie kto na kogo ma wpływ.

EZ: Dziękuję za rozmowę.