Marketing i Komunikacja

Nowe nawyki pandemiczne: Dlaczego kończąc telekonferencje wszyscy do siebie machamy, czyli kilka słów o adaptacji do nowych warunków

Wszyscy to chyba przeżyliśmy choć raz w ostatnich tygodniach. Poważne spotkanie, gęsta atmosfera, trudne biznesowe rozmowy, niełatwe decyzje, a do tego wszyscy rozmówcy z poważnymi minami i obowiązkowo na tle półek z książkami, które dają +10 punktów do mądrości. A gdy telekonferencja dobiega końca, wszyscy jak jeden mąż, zamieniają się w 10-latków, którzy energicznie machają do siebie na do widzenia, wielokrotnie powtarzając słowa pożegnań, pilnując dodatkowo, żeby odpowiedzieć na każde „pa” swoim „papa”. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek stąd bierze się takie, mimo, że sympatyczne to również dosyć infantylne, zachowanie? Jeżeli tak, poniżej odpowiedź!

Jest to efekt naszej błyskawicznej adaptacji do nowej rzeczywistości oraz próba zastąpienia bezpośredniego kontaktu, którego nie ma podczas spotkań przez internet. Nowe, odpowiednio wyraźne zakończenie spotkania jest niezbędne w sytuacji, gdy inne wyuczone przez lata zachowania sugerujące, że „to koniec” przestały być przydatne. Nie można przecież po spotkaniu wstać dając do zrozumienia, że to już „ten czas”. Nie można zamknąć notatnika, czy też laptopa, nie można sięgnąć po torebkę, zerknąć wymownie na zegarek czy użyć telefonu, by zamówić taksówkę. Wobec tego, podświadomie szukamy nowych rozwiązań, takich jak wesołe machanie wszystkim na pożegnanie. Nie bez znaczenia jest również kwestia kultury – wyjść bez słowa to przecież niegrzecznie.

Pytanie jednak brzmi – skąd u nas taka ogromna potrzeba formalnego kończenia spotkań? Kwestia dobrego wychowania to nie wszystko. Tu z odpowiedzią przychodzi wiedza z zakresu neuronauki oraz psychologii behawioralnej. Nasz mózg inaczej przechowuje doświadczenia, które uznaje za zakończone i zamknięte, a inaczej te doświadczenia, które uznaje za niedokończone. Te bowiem, wg naszego mózgu, powinny mieć jakiś ciąg dalszy, tudzież puentę, która pozwalałaby uznać je za skończone, czyli uruchomić proces zamknięcia koncepcyjnego i zmienić „położenie” wspomnienia w naszej pamięci. Jednym słowem, podświadomie dążymy do formalnego zakończenia spotkania po to, by nasz mózg przestał tracić energię niezbędną do utrzymywania związanych z nim informacji w pamięci krótkotrwałej. Na odpowiedni sygnał, dawka danych znika z jednego rejestru, wpisując się do tzw. LTM-u (long-term memory). Wszystko to nazywa się efektem „pamięci kelnera” – jak pokazały eksperymenty Blumy Zeigarnik, pracownicy tej branży pamiętają swoich klientów dopóki ci… nie zapłacą rachunku. Po takim „zamknięciu” wspomnienie o nich szybko ulatuje z głowy, ustępując miejsca innym gościom. Obserwację tę można zresztą wykorzystać na wiele sposobów. Wystarczy powiedzieć, że to ona właśnie odpowiada za popularność seriali i nawyk „binge watchingu”, ale jest również metodą, którą stosują studenci, ucząc się na „wyrywki”. Dzięki czemu lepiej zapamiętują przeczytany materiał, powstrzymując mózg od przeniesienia go do LTM-u, skąd trudniej sięgnąć po wiedzę podczas egzaminu.

Źródło: https://edition.cnn.com/2020/06/23/tech/waving-video-calls/index.html