zdj.: Nicolo Campo, Shutterstock
W ubiegłym tygodniu Cristiano Ronaldo stał się pierwszą osobą na świecie, która przekroczyła liczbę 500 mln obserwujących w mediach społecznościowych. O ile w wyścigu po tytuł najlepszego piłkarza ma on silną konkurencję, to w kontekście wartości marketingowej nie ma sobie równych.
Portugalczyk to bez wątpienia jeden z najwybitniejszych sportowców XXI wieku. W styczniu skończył 36 lat, a mimo to pozostaje na szczycie, rywalizując z młodszymi od siebie zawodnikami, zarówno na boisku, jak i w licznych prestiżowych plebiscytach. Gracz Juventusu ubóstwia bicie rekordów – strzelił w całej karierze ponad 750 goli, a wciąż każdy mecz bez kolejnego trafienia wywołuje u niego złość. Pisze historię nie tylko pod względem sportowych statystyk, ale także na płaszczyznach marketingowej i finansowej.
W ubiegłym tygodniu świat obiegła wiadomość, że popularny CR7, jako pierwsza osoba na świecie może pochwalić się 500 milionami obserwujących w swoich oficjalnych kanałach społecznościowych. Na tę ogromną liczbę składają się 262 mln followersów na Instagramie, 148 mln na Facebooku, 91 mln na Twitterze oraz 1,7 mln na Youtubie (ten ostatni kanał jest nieaktywny od 4 lat). Dzięki swoim ogromnym zasięgom i rozpoznawalności o charakterze globalnym jest idealnym materiałem na influencera.
Atrakcyjność Cristiano Ronaldo dla marek podnosi także jego podejście do pracy. Jest wzorem do naśladowania pod względem nastawienia do treningów. Sam narzuca sobie reżimy treningowe – często wykraczające poza klubowe wytyczne – i podchodzi do nich niezwykle restrykcyjnie, na każdym kroku podkreślając, że na szczyt doszedł właśnie dzięki ciężkiej, systematycznej pracy.
Dodatkowo w sposób szczególny dba o swój wygląd, co tylko zwiększa jego wartość jako „żywego nośnika” eksponującego logotypy partnerów reklamowych. Jedyną rysę na tym wizerunku może stanowić nie do końca wyjaśniony skandal obyczajowy sprzed lat, który co jakiś czas jest przywoływany przez media. Przy okazji ostatniego odświeżenia tego tematu w 2019 roku, firma Electronic Arts – producent gry FIFA 19 – usunęła z okładki swojego produktu postać Ronaldo, by nie być kojarzonym z piłkarzem, który musiał wówczas bronić swojego dobrego imienia w sądzie.
Ze wszystkich marketingowych walorów CR7 pełnymi garściami czerpią kluby, w których występuje. Dość powiedzieć, że Juventus na jego transfer w 2018 roku wyłożył rekordowe 117 mln Euro, a trzeba pamiętać, że miał on wówczas 33-lata. Wielu topowych zawodników w tym wieku kończyło swoje kariery. Najlepszy włoski klub piłkarski był wtedy świeżo po rebrandingu i zmianie tradycyjnego herbu na korporacyjne logo, które miało przybliżyć go do miana światowej marki biznesowej i uczynić bardziej atrakcyjnym dla młodego pokolenia. Pozyskanie rozpoznawalnego pod każdą szerokością geograficzną Portugalczyka idealnie wpisało się w tę strategię. Efekty przeszły prawdopodobnie najśmielsze oczekiwania włodarzy aktualnych mistrzów Włoch. Przed przyjściem CR7 klub obserwowało 8 mln użytkowników Instagrama. Obecnie w trzecim roku jego występów w Turynie, Juventus ma 47 mln followersów.
Transfer przyniósł także wymierne korzyści finansowe – giełdowa wycena klubu tylko w pierwszym roku z Ronaldo na pokładzie wzrosła o 78% czyli o 686 mln Euro. Jeśli doda się do tego kolejne miliony zarobione na sprzedaży koszulek i gadżetów z nazwiskiem Ronaldo, można stwierdzić, że ten ryzykowny ruch opłacił się, a influencerska magia zadziałała również w tym przypadku. O tym, jak wielki wpływ na kondycję finansową całego klubu ma urodzony na Maderze gwiazdor, niech świadczy fakt, że kurs giełdowy spółki reagował bardzo ostro za każdym razem, kiedy piłkarz borykał się ze wspomnianymi wcześniej oskarżeniami lub był zakażony COVID-19.
Pod względem finansowym to także rekordzista – jest pierwszym piłkarzem w historii, którego skumulowane zarobki przekroczyły 1 miliard dolarów. W dzisiejszych czasach wynagrodzenie wynikające z uprawiania konkretnej dyscypliny przez najpopularniejszych sportowców stanowi jedynie część ich dochodów. W przypadku największych gwiazd wpływy z kontraktów reklamowych, sprzedaży praw do wizerunku czy promowania produktów partnerów w social media często przewyższają ich podstawowe uposażenie.
Cristiano Ronaldo pod względem wysokości kontraktu klubowego wśród piłkarzy ustępuje tylko Leo Messiemu. Z tytułu umowy z Juventusem rocznie na jego konto wpływa 31 mln Euro, podczas gdy – według portalu HopperHQ – w 2018 roku za publikację płatnych postów na Instagramie zainkasował aż 43 mln Euro. Do tego dochodzą umowy z największymi markami na świecie – w tym ta najbardziej intratna – z Nike. Jeden z największych producentów odzieży sportowej korzysta z wizerunku Ronaldo od 2004 roku, a w 2016 podpisał z nim kolejny 10-letni kontrakt opiewający według doniesień prasowych na 162 mln Euro.
CR7 to nie tylko światowej klasy sportowiec, ale również globalna marka – i możemy traktować to określenie w pełni dosłownie.
Portugalczyk zarejestrował swój przydomek CR7 jako znak towarowy, pod którym sprzedaje własną linię perfum, odzieży, bielizny męskiej i butów. Według szacunków ta działalność to ok. 25% jego rocznych przychodów.
Trudno zliczyć wszystkie sportowe, finansowe czy marketingowe rekordy Portugalczyka, a przecież ciągle nie powiedział ostatniego słowa. Sam przekonuje, że chciałby grać na najwyższym poziomie nawet do 40 roku życia, ale jednocześnie podkreśla, że zawiesi buty na kołku, jeśli zorientuje się, że nie jest w stanie dawać już z siebie 100%.
Oczywiście zakończenie kariery nie będzie oznaczało jego zniknięcia z rynku reklamowego. Należy się spodziewać, że nawet kiedy nie będziemy go oglądać na piłkarskich boiskach, influencer CR7 długo nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Źródła:
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/cristiano-ronaldo-juventus-turyn-wartosc-reklamowa
https://strefainwestorow.pl/artykuly/spolki/20190730/juventus-kapitalizacja-cristiano-ronaldo